Czerwiec, 2016
Dystans całkowity: | 1506.55 km (w terenie 95.00 km; 6.31%) |
Czas w ruchu: | 88:38 |
Średnia prędkość: | 17.00 km/h |
Maksymalna prędkość: | 43.00 km/h |
Liczba aktywności: | 19 |
Średnio na aktywność: | 79.29 km i 4h 39m |
Więcej statystyk |
Green Velo, etap I (5)
d a n e w y j a z d u
125.24 km
20.00 km teren
09:04 h
Pr.śr.:13.81 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Dzień piąty.
Było upalnie, zwłaszcza na początku dnia, gdy przejeżdżałem przez Rzeszów. Później było z kolei niesamowicie wietrznie. Tego dnia zaczęły się solidne wzniesienia. :)
Jak najszybciej chciałem pokonać Rzeszów. Początkowo wszystko przebiegało w miarę sprawnie ale później zaczęły się kłopoty. Niektóre tabliczki były poprzekręcane, inne pourywane, w efekcie czego nadłożyłem trochę drogi. Ale ostatni etap, wzdłuż Wisłoki, mógł sprawiać przyjemne wrażenie.
Green Velo na odcinku kilkudziesięciu kilometrów za Rzeszowem jest słabo oznakowane. Tabliczek jest mało, a czasami w ogóle ich brakuje na newralgicznych punktach. Natomiast później, gdy jedzie się wzdłuż Sanu oznaczeń jest bardzo dużo. Czasami miało się wrażenie, że aż za dużo, uwzględniając fakt, że za bardzo nie ma gdzie odbić na bok. Szczególnie mocno dały mi się we znaki górki w okolicach Hermanowa. Na jedno wzniesienie wjeżdżałem trzy razy (!) zanim znalazłem właściwą drogę (trzeba było zjechać z asfaltowej drogi na szutrówkę, ale żadne oznaczenia na to nie wskazywały). Do tego wiał niesamowicie mocny wiatr; dwa razy o mało mnie nie przewrócił!
Trasa była poprowadzona bocznymi drogami. Przez kilkadziesiąt kilometrów nie napotkałem ani jednego sklepu. Chwilami było monotonnie. Po wieczór próbowałem znaleźć jakiś obiekt noclegowy ale nie było na to szans. W poszukiwaniu takowego, przejechałem kilkanaście miejscowości ale nigdzie nic interesującego mnie nie znalazłem. Napotkani miejscowi oznajmiali, że u nich obiektów agroturystycznych nikt nie prowadzi. Jest to trochę zaskakujące, bowiem rejon wzdłuż Sanu - do którego dotarłem w drugiej części dnia - jest naprawdę urokliwy, do tego otoczony z obu brzegów rzeki niedużymi górami. Wydaje się, ze byłoby to bardzo dobre miejsce do spędzania wolnego czasu, zarówno na wędrówki piesze, jak i jazdę rowerami MTB. Tym bardziej, ze w wysokich Bieszczadach, zarząd parku narodowego wprowadził zakazy jazdy dla rowerów. Ale miejscowym jakoś brak smykałki do interesów.
W okolicach Jawornika Ruskiego, cały zlany potem, mozolnie wspinałem się serpentynami na górę. Otoczył mnie wtedy rój much. Było ich kilkadziesiąt, atakowały we wszystkie możliwe miejsca, a ja nie miałem jak się przed nimi bronić. Podłe bestie. :)
Namiot rozbiłem obok lasu. W nocy, w całkiem niedalekiej odległości, padł strzał. Pewnie był to kłusownik albo myśliwy.
Green Velo © jarbla
Green Velo © jarbla
Green Velo © jarbla
Ławki i stół były kompletnie zakurzone. Odechciało mi się na nie siadać.
Green Velo © jarbla
Green Velo © jarbla
Ruiny zamku Kmitów w Dąbrówce Starzeńskiej z XVI wieku. Obiekt wysadzony w powietrze przez głąbów z UPA w 1945 roku.
Green Velo © jarbla
Cerkiew w Jaworniku Ruskim.
Green Velo © jarbla
Dzień 1/2016
Dzień 2/2016
Dzień 3/2016
Dzień 4/2016
Dzień 5/2016
Dzień 6/2016
Dzień 7/2016
Dzień 8/2016
Dzień 9/2016
Dzień 1/2017
Dzień 2/2017
Dzień 3/2017
Dzień 4/2017
Dzień 5/2017
Dzień 6/2017
Dzień 7/2017
Dzień 8/2017
Dzień 9/2017
Dzień 10/2017
Dzień 11/2017
Dzień 12/2017
Kategoria Górki, Ponad 100km jednego dnia, Sakwy, Szlaki rowerowe
Green Velo, etap I (4)
d a n e w y j a z d u
159.94 km
10.00 km teren
09:43 h
Pr.śr.:16.46 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Dzień czwarty.
Szybki przejazd przez Sandomierz. Trasa została wytyczona obok kilku zabytkowych obiektów, a później można było mieć widok na starówkę.
Po krótkiej chwili znalazłem się na terenie województwa podkarpackiego. Pierwsze co rzuciło się w oczy to gorsze oznaczenie szlaku. Nie było już znaków informujących z wyprzedzeniem, że nastąpi zmiana kierunku jazdy. Ba, często nie było znaków informujących o potrzebie zmiany kierunku jazdy. Bywało, że po dotarciu do skrzyżowania trzeba było wjechać na nie i dopiero wtedy rozglądać się w prawo i lewo w poszukiwaniu właściwego kierunku jazdy. Duży regres w porównaniu do poprzednich dni...
Drugim zaskoczeniem był fakt, że województwo podkarpackie, na północ od Rzeszowa, jest zaskakująco płaskie. W województwie świętokrzyskim, chwilami były już sporawe przewyższenia, a na horyzoncie widniały jeszcze wyższe górki. Tutaj było płasko jak na Mazowszu. Częściej zdarzały się odcinki szutrowe. Również bezludne przeloty pomiędzy miejscowościami, stawały się dłuższe. Coraz rzadziej napotykało się sklepy spożywcze, a miejsc do noclegu w ogóle.
Minąłem Łańcut. Green Velo w tym mieście został wytyczony dziwacznie. Najpierw jechało się opłotkami, później przez rejon przemysłowy, następnie obok stacji PKP, by po chwili znaleźć się poza miastem. Wprawdzie po drodze była możliwość zjechania na szlak łącznikowy, który zapewne umożliwiał dostanie się do miejsc wartych zwiedzenia, ale według mnie powinno być na odwrót. To główny szlak powinien być poprowadzony obok zabytków, a szlak łącznikowy umożliwić dostanie się do stacji kolejowej. Było już późno, więc nie zjechałem na szlak łącznikowy, a bardziej skupiony byłem na znalezieniu jakiegoś miejsca do noclegu. Takowego nie znalazłem, więc nie pozostało mi nic innego jak rozbicie namiotu gdzieś po drodze.
Nie napotykało się już w regularnych odstępach miejsc przeznaczonych na odpoczynek dla rowerzystów. Odległości między MOR-ami były przypadkowe, raz były dość znaczne, innym razem stosunkowo małe. Ponadto odnosiło się wrażenie, że często władze wsi i miasteczek, wykorzystały projekt aby bezkosztowo nabyć u siebie taki obiekt dla miejscowej młodzieży, w którym mogłaby spędzać wolny czas.
Sandomierz © jarbla
Sandomierz © jarbla
Sandomierz © jarbla
Wisła w Sandomierzu © jarbla
Pomnik w Radomyślu © jarbla
Na szlaku Green Velo, Podkarpacie © jarbla
Rzeczyca Okrągła, pomnik Adama Mickiewicza © jarbla
Ulanów, MOR © jarbla
Ulanów, MOR © jarbla
Rudnik Nad Sanem © jarbla
Polne Green Velo © jarbla
Leżajsk © jarbla
Leżajsk, MOR © jarbla
Zbiornik w którym powinna być woda. Nie wiem czy w tym roku ktokolwiek ją uzupełniał.
Stare Modrzewie © jarbla
Ruiny na szlaku © jarbla
Żołynia, pomnik © jarbla
Żołynia, pomnik © jarbla
Hodowla saren © jarbla
Dzień 1/2016
Dzień 2/2016
Dzień 3/2016
Dzień 4/2016
Dzień 5/2016
Dzień 6/2016
Dzień 7/2016
Dzień 8/2016
Dzień 9/2016
Dzień 1/2017
Dzień 2/2017
Dzień 3/2017
Dzień 4/2017
Dzień 5/2017
Dzień 6/2017
Dzień 7/2017
Dzień 8/2017
Dzień 9/2017
Dzień 10/2017
Dzień 11/2017
Dzień 12/2017
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy, Szlaki rowerowe
Green Velo, etap I (3)
d a n e w y j a z d u
122.74 km
5.00 km teren
07:15 h
Pr.śr.:16.93 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Dzień trzeci.
Wróciłem się do miejsca, skąd zjechałem ze szlaku i ruszyłem w dalszą drogę. Na samym początku endo się wyłączyło i nim spostrzegłem ten fakt, przejechałem około dwóch kilometrów. Z mojego pobytu w Świętokrzyskim zapamiętam gzy. W rejonach zadrzewionych, wystarczyło zatrzymać się na chwilę, by całe chmary zaczęły atakować. Nigdy wcześniej nie widziałem takiej ilości tych robali.
Na terenie Świętokrzyskiego bardzo rzadko spotykało się sakwiarzy. O ile na późniejszych etapach widok rowerzystów z sakwami był dość częsty, to w tym województwie, wszystkich napotkanych turystów rowerowych mógłbym policzyć na palcach jednej ręki. Z jakichś powodów rejon ten jest omijany. O ile pamięć mnie nie myli, pierwszych spostrzegłem w Ujeździe obok ruin zamku Krzyżtopór.
Zatrzymywałem się na krótkie odpoczynki w kilku miejscach, m. in. w MOR-ze w Drogowlach. Punkt ten znajduje się na odludziu, na przeciw kościoła, którego budowę rozpoczęto w 1620 roku. Jeżeli chodzi o świętokrzyski etap Green Velo, podobało mi się, że ktoś zlokalizował MOR-y m. in. w takich klimatycznych miejscach.
Dojechałem do Sandomierza, gdzie przenocowałem.
Trasę Green Velo w Województwie Świętkorzyskim oceniam pozytywnie. Oznaczenie generalnie było bardzo dobre i tylko w kilku miejscowościach mogłoby ulec poprawie. Ja miałem kłopoty w Kielcach, Holendrach i Iwaniskach. MOR-y ustawione były w regularnych odstępach, ich lokalizacja wydawała się logiczna i odnosiło się wrażenie, że ktoś odpowiedzialny za ten temat przyłożył się do swojej pracy. Miało się odczucie, że wszystkie działania były podejmowane z myślą o rowerzystach.
Green Velo © jarbla
Kościół pw. św. Amdrzeja w Drogowlach. © jarbla
Green Velo © jarbla
Rakowiec, fontanna © jarbla
Ujazd, ruiny zamku Krzyżtopór © jarbla
Ujazd, ruiny zamku Krzyżtopór © jarbla
Ujazd, ruiny zamku Krzyżtopór © jarbla
Ujazd, ruiny zamku Krzyżtopór © jarbla
Dzień 1/2016
Dzień 2/2016
Dzień 3/2016
Dzień 4/2016
Dzień 5/2016
Dzień 6/2016
Dzień 7/2016
Dzień 8/2016
Dzień 9/2016
Dzień 1/2017
Dzień 2/2017
Dzień 3/2017
Dzień 4/2017
Dzień 5/2017
Dzień 6/2017
Dzień 7/2017
Dzień 8/2017
Dzień 9/2017
Dzień 10/2017
Dzień 11/2017
Dzień 12/2017
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy, Szlaki rowerowe
Green Velo, etap I (2)
d a n e w y j a z d u
132.66 km
5.00 km teren
08:09 h
Pr.śr.:16.28 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Dzień drugi.
Wyruszyłem z Przysuchy. Wkrótce opuściłem Mazowsze, a następnie dotarłem do Końskich. Samo miasto okazało się większe niż myślałem i zajęło mi trochę czasu zanim odnalazłem początek szlaku. Od tego momentu zaczynała się moja właściwa przygoda z
Green Velo. Skorzystałem z pierwszego na trasie MOR-a, czyli Miejsca Obsługi Rowerzystów. Otwarta toaleta, zadaszona wiata, pojemniki na odpady, tablica informacyjna, stojaki na rowery... Pierwsze wrażenie na temat Green Velo było bardzo pozytywne.
Już na samym początku popełniłem błąd i zamiast skręcić w prawo, pojechałem prosto docierając do miejscowości Czerwony Most. Tam obfociłem jeden pomnik i się wróciłem. Pomyłka wynikała z faktu, iż tablica informująca o konieczności skrętu znajdowała się za odbijającą w bok drogą, a nie przed. Tym niemniej trzeba stwierdzić, że oznaczenie trasy było dobre. Również sposób poprowadzenia szlaku oceniałem pozytywnie. Trasa wiodła przeważnie drogami dla rowerów. Starano się więc poprowadzić ją w miarę bezpiecznie, a jednocześnie pokazać ciekawe miejsca (np. miejskie jezioro).
Wyjechałem z miasta. Na początku przemieszczałem się DDR-ami wzdłuż dość ruchliwych szos. Ścieżki rowerowe na początkowym etapie były zrobione niestety z kostki bauma ale były tez fragmenty całkiem nowe o nawierzchni asfaltowej. Znaki z wyprzedzeniem informowały, że niedługo będzie zmiana kierunku, potem znajdowały się znaki nakazujące zmianę kierunku, a zaraz potem potwierdzenie, że jesteśmy na dobrej drodze. Rewelacja! Również sporo było tablic informujących o MOR-ach, pobliskich szlakach rowerowych i innych sprawach. Jechało się przyjemnie. Prawie cały czas poruszałem się po nawierzchniach utwardzonych. Odcinków o innej nawierzchni było mało i na ogół fragmenty te były nie dłuższe niż 1km. Ale nawet one były dobrze przygotowane, z solidnie ubitym szutrem lub ubitymi drobnymi kamieniami, więc nie stanowiły one problemu nawet dla roweru wyprawowego. Po drodze mijałem MOR-y, które były ustawione w dość regularnych odstępach. Liczbę postojów robiłem według schematu: mijam trzy MOR-y, a następnym krótka pauza. Dało się zauważyć pierwsze mankamenty. Niestety zdarzało się, że toalety w MOR-ach były... zamknięte. Później kabiny WC pojawiały się coraz rzadziej.
Dotarłem do Kielc, w których trochę pobłądziłem. Najpierw zjechałem omyłkowo na szlak łącznikowy i dojechałem do stacji PKP, gdzie nastąpił koniec trasy. Musiałem się wrócić i trochę pokręcić aby odnaleźć właściwą trasę. Niestety w kilku kluczowych fragmentach brakowało tabliczek, przez co niepotrzebnie nakładałem drogi. Wyprzedzając przyszłe wypadki, napiszę, że przejazd przez wszystkie duże miasta nastręczał problemy, właśnie ze względu na problemy z oznaczeniami.
Wyjeżdżając z Kielc, ponownie zjechałem ze szlaku. Tym razem można powiedzieć, że wyszło mi to na dobre. Dojechałem do stacji Orlenu, gdzie zjadłem hotdoga. Poza mną nie było innych klientów. Sprzedawca zagadnął mnie i chwilę porozmawialiśmy. Okazała się, że jego szef też dużo jeździ na rowerze i kiedyś nawet przejechał nasz kraj dookoła, wzdłuż granic. Ale najważniejszą dla mnie informacją, był fakt, że po drugiej stronie drogi 73, kilkaset metrów dalej, też znajduje się stacja Orlenu, na terenie której można wynająć pokój na noc.
Tam też się udałem.
Pomnik, gdzieś po drodze © jarbla
Pomnik, gdzieś po drodze © jarbla
Końskie, Pomnik Tadeusza Kościuszki © jarbla
Końskie, Glorietta © jarbla
Końskie, Green Velo. No to zaczynamy :) © jarbla
Końskie, początek Green Velo © jarbla
Końskie, pierwszy MOR Green Velo © jarbla
Pomnik w miejscowości Czerwony Most © jarbla
Wysepka na Jeziorze Sielpia © jarbla
Miejsce Obsługi Rowerzystów (MOR), Straszów © jarbla
MOR, Straszów © jarbla
Runiny pałacu Tarłów w Podzamczu Piekoszowskim © jarbla
Budowla wzniesiona w latach 1649–1655.
Green Velo, Tabliczka z procentami © jarbla
Tablice, okolice Kielc © jarbla
Tablice, okolice Kielc © jarbla
Ławka Green Velo, Kielce © jarbla
Kielce © jarbla
Dzień 1/2016
Dzień 2/2016
Dzień 3/2016
Dzień 4/2016
Dzień 5/2016
Dzień 6/2016
Dzień 7/2016
Dzień 8/2016
Dzień 9/2016
Dzień 1/2017
Dzień 2/2017
Dzień 3/2017
Dzień 4/2017
Dzień 5/2017
Dzień 6/2017
Dzień 7/2017
Dzień 8/2017
Dzień 9/2017
Dzień 10/2017
Dzień 11/2017
Dzień 12/2017
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy, Szlaki rowerowe
Green Velo, etap I (1)
d a n e w y j a z d u
155.61 km
0.00 km teren
09:01 h
Pr.śr.:17.26 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Urlop zbliżał się szybkimi krokami. Wiedziałem, że wyruszę gdzieś na rowerze z sakwami ale nie mogłem się do końca zdecydować na kierunek. Z jednej strony ciągnęło mnie w stronę morza ale ponieważ ostatnie moje wyprawy wiodły w tamtą stronę, chciałem spróbować czegoś innego. Pomyślałem więc o południu Polski ale plan nie był skonkretyzowany. Postanowiłem, że będę jechał przed siebie, bez ściśle narzuconej trasy ani dziennych przebiegów.
Dwa dni przed wyjazdem spotkałem się z kolegami na piwku. Wtedy to znajomi zasugerowali mi aby przejechać
Green Velo. O samej trasie słyszałem od dawna. Wprawdzie nie śledziłem tego tematu dokładnie, tym niemniej, od czasu do czasu, na różnych portalach rowerowych czytałem o samej idei powstania takiego szlaku, a później o rozpoczęciu prac.
Od razu zdecydowałem się na zmianę planów, i zamiast swobodnego włóczenia się na rowerze po Polsce, zadecydowałem o przejechaniu
Green Velo. Przez głowę przechodziły myśli czy aby nie zdobyć całej trasy za jednym zamachem. Później doszła idea, żeby nie ograniczać się do głównego szlaku ale od razu pozaliczać również wszystkie szlaki łącznikowe. Główna trasa liczy 1885km, a razem z elementami łącznikowymi 2071km. Jak widać zadanie było ambitne i miało zostać zrealizowane w ciągu dwóch tygodni. Później musiałem urealnić zamiary i jednak podzielić przebycie głównego szlaku na dwa etapy, tym bardziej, że do Końskich - gdzie ma swój początek Green Velo - postanowiłem dojechać rowerem. Wymagało to przebycia dodatkowo około 180km.
***
Dzień pierwszy.
A więc wyruszyłem do Końskich.
Przejechałem przez stolicę, a później przez Górę Kalwarię i Warkę. Sama Warka była pierwszym nowoodwiedzanym przeze mnie na rowerze miastem (aczkolwiek przez teren gminy przejeżdżałem bicyklem już wcześniej). Poniższe zdjęcia zostały zrobione właśnie w tym mieście. Był to okres, w którym rozgrywano mistrzostwa Europy w piłce kopanej, więc również hetman Czarniecki - jak widać na poniższym zdjęciu - kibicował naszym piłkarzom.
W Warce zagadnął mnie pewien jegomość o to ile kilometrów przejeżdżam dziennie i dokąd zmierzam. Chciał również wiedzieć, czy będę startował w tegorocznym Wyścigu Pokoju (sic!).
Następnym etapem były Białobrzegi i Wyśmierzyce. Ta ostatnia miejscowość jest najmniejszym miastem w Polsce. Na koniec dotarłem do miejscowości Przysucha, gdzie przenocowałem w hotelu. Ostatni etap momentami był dość uciążliwy, ze względu na remonty nawierzchni jakie odbywały się na drodze numer 727.
Warka. Pomnik hetmana Stefana Czarnieckiego © jarbla
Warka, Pomnik Lotników Polskich © jarbla
Warka © jarbla
Warka © jarbla
Dzień 1/2016
Dzień 2/2016
Dzień 3/2016
Dzień 4/2016
Dzień 5/2016
Dzień 6/2016
Dzień 7/2016
Dzień 8/2016
Dzień 9/2016
Dzień 1/2017
Dzień 2/2017
Dzień 3/2017
Dzień 4/2017
Dzień 5/2017
Dzień 6/2017
Dzień 7/2017
Dzień 8/2017
Dzień 9/2017
Dzień 10/2017
Dzień 11/2017
Dzień 12/2017
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy
dom-praca-dom
d a n e w y j a z d u
16.42 km
0.00 km teren
00:43 h
Pr.śr.:22.91 km/h
Pr.max:38.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Girini
Pookolicznie
d a n e w y j a z d u
82.83 km
0.00 km teren
02:56 h
Pr.śr.:28.24 km/h
Pr.max:43.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Girini
Kręcenie po okolicy. Nie lubię jeździć rowerem szosowym po Warszawie.
dom-praca-dom
d a n e w y j a z d u
52.13 km
0.00 km teren
01:58 h
Pr.śr.:26.51 km/h
Pr.max:40.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
+ pętla w drodze powrotnej.
dom-paca... (zerwany łańcuch)
d a n e w y j a z d u
3.09 km
0.00 km teren
00:12 h
Pr.śr.:15.45 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Po kilku dniach ponownie zerwał się SRAM PC 951. Tym razem to już za wiele i łańcuch ląduje w koszu.