GreenVelo, etap II (9)
d a n e w y j a z d u
136.34 km
35.00 km teren
09:36 h
Pr.śr.:14.20 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Rankiem tego dnia nie padało, a nawet słońce świeciło. Tym niemniej było znacznie chłodniej. Zastanawiałem się jak się ubrać, ostatecznie stwierdziłem, że założę mimo wszystko krótkie spodenki i koszulkę na krótki rękaw. Przemierzałem Gołdap, w której spostrzegłem punkt informacji turystycznej. Od razu tam zajechałem, gdzie dostałem trzy mapki już do samego końca Green Velo, czyli jak wynikało z treści otrzymanych materiałów, do Elbląga. W jednych z zeszłorocznych wpisów opisywałem jak nowopoznany cyklista dostał w Szczebrzeszynie mapki opisane cyrylicą. Ja teraz otrzymałem mapki w języku... niemieckim. Nic to, ważne, że droga była dobrze pokazana.
Gdy stałem pod punktem informacji turystycznej podjechał do mnie sakwiarz i rozpoczął rozmowę po angielsku. Pytał skąd jadę i dokąd. On wcześniej przejechał Estonię, Łotwę, Litwę, a teraz znalazł się w Polsce. Pochodził z Wielkiej Brytanii. Noclegi wynajdował na Warmshowers (w pierwszej chwili nie zaskoczyłem, że chodzi o stronę internetową i się zdziwiłem, że nagle mówi o ciepłej kąpieli ;-) ).
Wyjechałem z Gołdapi, słońce zaszło i zrobiło się... przeraźliwie zimno. Do tego spory wiatr potęgował to odczucie. Na najbliższym MOR-ze wyciągnąłem ciepłe ubrania i szybko się przebrałem. Początkowo nawierzchnia była utwardzona, później dominowały szutry, poprowadzone w miejscu dawnych linii kolejowych.
Na jednym z MOR-ów spotkałem kolejną parę. Opowiadali, że po drodze widzieli dzieci na rowerach z sakwami młodsze niż 10 lat. Patrząc na takie dzieciaki robiło się im wstyd, że jeżdżą mało na rowerze. Odpowiedziałem im, że sam też takie widoki widziałem w okolicach Terespola.
Nawiązując do jednego z poprzednich wpisów odnośnie stylu stawianych wiat na szlaku, to stwierdzam, że panował całkowity miszmasz. Nie było jednego charakterystycznego stylu, a prawie każda wiata była inną konstrukcją.
Przed Węgorzewem dogoniłem innego sakwiarza. Jechał dosyć starym rowerem a na tylnych sakwach miał rozłożoną kamizelkę odblaskową. Sądząc po stopniu jej wyblaknięcia, chyba już długo był w podróży. Okazał się obcokrajowcem, piszą te słowa po wielu miesiącach nie pamiętam dokładnie skąd. Porozmawialiśmy trochę po angielsku i wyprzedziłem go. Widziałem go jeszcze raz następnego dnia. Ewidentnie nie jechał dokładnie Green Velo raczej trzymając się utwardzonych nawierzchni.
Często widywałem sakwiarzy i sakwiarki jadących z otwartymi sakwami, susząc przemoczone ubrania. Nie tylko ja zmokłem w ostatnim czasie. :-)
W Węgorzewie znajdują się ruiny śluzy nieukończonego Kanału Mazurskiego. Zjechałem nawet w jej kierunku ale ostatecznie zrezygnowałem z pomysłu jej zwiedzania. Samej budowli nie było widać, bowiem przysłonięta była gęstą szatą roślinną. Do tego na parkingu siedział pan na krzesełku pobierający opłatę. Stwierdziłem, że za coś takiego płacił nie będę i pojechałem dalej.
Niedługo później wjechałem na teren, na którym przed chwilą przeszły opadu deszczu. Cały teren pokryty był wilgocią, pełno było świeżych kałuż, a ja jechałem suchy. Szczęście tym razem mi sprzyjało. :)
Za Węgorzewem było monotonnie. Jechałem poprzez wielohektarowe pola uprawne, gdzieś w oddali było widać pojedyncze budynki. Przypomniałem sobie wtedy słowa Adama, który mówił o tym miejscu, że tu nic nie ma. Prawdę powiedziawszy niewiele ciekawego było... Również sakwiarzy jakby wywiało i nie napotykałem ich na drodze.
Mijana okolica sprawiała wrażenie niesamowicie biednej. Budynki i obejścia zaniedbane. Część domów, pochodzących zapewne z okresu przedwojennego, sprawiała wrażenie, jakby ani razu od tamtego momentu nie zaznała remontu. Stare dachy z popękaną dachówką dopełniały tego obrazu. Również drogom, po których jechałem, daleko było do dobrego stanu.
Trzeba było pomyśleć o noclegu. Teraz z kolei przypomniałem sobie słowa dwójki cyklistów spod Suwałk, że tu nie ma żadnych noclegów. Korzystając z netu ustaliłem, ze w niedalekiej odległości mogą być trzy obiekty agroturystyczne. Zjechałem do pobliskiej wsi ale nic nie znalazłem. Mijani miejscowi dziwnie się patrzyli. Wróciłem na drogę. Stwierdziłem, że jadę szlakiem dalej i może coś się wreszcie trafi, a jak nie, to rozbiję namiot. Wraz z opadającym słońcem robiło się coraz chłodniej.
Jechałem dalej. Patrząc na mapę zacząłem się zastanawiać, czy by się nie spiąć i dotrzeć do Bartoszyc. Z opisu mapy wynikało, że powinny tam być obiekty noclegowe. W końcu postanowiłem, że jadę do tego miasta. Noga już nie doskwierała więc cisnąłem mocniej. Dotarłem tam już w solidnym półmroku i od razu skierowałem się do pierwszego motelu. Pracownica nie umiała mi odpowiedzieć czy mają wolne miejsca, bowiem ona się tym nie zajmuje, a koleżanka już skończyła pracę. Pojechałem do drugiego motelu ale tam nie mieli już wolnych miejsc. Tymczasem zapanowała całkowita ciemność. Trochę byłem poirytowany całą sytuacją i trochę zły na siebie, że nie rozbiłem wcześniej namiotu gdzieś po drodze. Teraz po zmroku byłoby to trudne. Zamontowałem oświetlenie, założyłem kamizelkę odblaskową i powoli skierowałem się do centrum miasta. Dotarłem do jakiegoś hotelu i dopiero tutaj udało mi się wynająć pokój. Pan z recepcji był rozentuzjazmowany moją osobą. Cały czas wypytywał mnie o różne sprawy związane z moją wyprawą. Nie mógł wyjść z podziwu, że przejechałem dzisiaj 130km (jakby to było duże osiągnięcie...). Przy recepcji zauważyłem różne materiały reklamowe o okolicy, w tym i o Green Velo. Było już późno zanim się wymyłem, rozpakowałem i coś zjadłem. Zmęczony poszedłem spać.
Most-precelek w Gołdapi.
Green Velo © jarbla
Gołdap.
Green Velo © jarbla
Gołdap.
Green Velo © jarbla
Gołdap.
Green Velo © jarbla
Tuż za Gołdapią.
Green Velo © jarbla
Droga rowerowa za Gołdapią.
Green Velo © jarbla
Green Velo © jarbla
Na sporych fragmentach szlak wiedzie po dawnych trasach kolejowych.
Green Velo © jarbla
Green Velo © jarbla
Jedna z wiat z niesamowitą ilością wsporników.
Green Velo © jarbla
MOR mijany po drodze. Zwraca uwagę duża ilość stojaków rowerowych.
Green Velo © jarbla
Green Velo © jarbla
Pomnik w jedej z mijanych miejscowości, nie pamiętam gdzie dokładnie. Może ktoś w komentarzu napisze lokalizację? ;-)
Green Velo © jarbla
Stary kościół gotycki mijany po drodze. Zwraca uwagę stan budynku po lewej stronie, niestety częsty widok w tym rejonie...
Green Velo © jarbla
W przeciwieństwie do Mazowsza, gdzie królują małe różnorodne poletka, w północnej części Mazur są one znacznie większe i ciągną się bez mała po horyzont. Trochę monotonny widok.
Green Velo © jarbla
Green Velo © jarbla
Dzień 1/2016
Dzień 2/2016
Dzień 3/2016
Dzień 4/2016
Dzień 5/2016
Dzień 6/2016
Dzień 7/2016
Dzień 8/2016
Dzień 9/2016
Dzień 1/2017
Dzień 2/2017
Dzień 3/2017
Dzień 4/2017
Dzień 5/2017
Dzień 6/2017
Dzień 7/2017
Dzień 8/2017
Dzień 9/2017
Dzień 10/2017
Dzień 11/2017
Dzień 12/2017
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy, Szlaki rowerowe
komentarze
54°13''10.5"N 21°21''11.4"E
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/8/8f/Barciany_Fontanna.JPG/1280px-Barciany_Fontanna.JPG
https://goo.gl/maps/DdQQc3NhQHF2