GreenVelo, etap II (2)
d a n e w y j a z d u
129.33 km
0.00 km teren
08:05 h
Pr.śr.:16.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Po spożytym śniadaniu wyruszyłem w dalszą drogę. Na samym początku musiałem przejechać przez całe Siedlce, głównie po drogach rowerowych. Jak to często bywa, są one w pewnych miejscach obficie pokryte potłuczonym szkłem. Starałem się omijać takie miejsca ale niestety kilka razy zdarzyło mi się przejechać po nim. Po każdym takim zdarzeniu nasłuchiwałem, z duszą na ramieniu, czy powietrze nie zaczyna się ulatniać z dętki ale na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Później jechałem głównie przez tereny wiejskie, od czasu do czasu, przejeżdżając przez jakieś miasteczko lub wieś.
Po drodze minąłem pomnik-działo 76mm w miejscowości Mordy, kopiec usypany ku czci Piłsudskiego w Majówce-Zawadach oraz... łódź sondażową "Ł-3" w Łosicach. Widok tej ostatniej zdumiał mnie, bowiem nie kojarzyłem żadnych tradycji żeglugowych z tym regionem. Statki żeglugi śródlądowej pływały kiedyś na Bugu, Narwi, Biebrzy, Pisie czy Sanie.... ale tutaj?! (Inna sprawa, że wymienione rzeki, wobec wielu lat zaniedbań, obecnie praktycznie nie nadają się w ogóle do takiego użytkowania). Dopiero lektura tablicy informacyjnej, pozwoliła stwierdził, że "Ł-3" to w zasadzie dawny okręt marynarki wojennej, którego wrak został wydobyty, odrestaurowany i w ramach projektu Lechistarter ustawiony w Łosicach jako atrakcja.
Opuściłem Siedlce i jechałem dalej na wschód. Przeloty po terenach z niezabudowanym krajobrazem stawały się coraz dłuższe. Minąłem granicę między Mazowszem i Lubelszczyzną, a następnie dojechałem do Konstantynowa, którego najbardziej charakterystycznym obiektem bez wątpienia był pałac Siedlnickich z 1744 roku.
Szybko zbliżałem się do szlaku GreenVelo i rozmyślałem nad jednym faktem, który większości może się wydać śmieszny. :) Wszystko wskazywało bowiem, że na szlak wjadę około 20km od miejsca, w którym zakończyłem swoją eskapadę w zeszłym roku. Wobec tego rozmyślałem, czy wracać się do Terespola, tak aby zachować ciągłość przebytej drogi, czy olać ten mały fragment, który wobec całości drogi rowerowej liczącej prawie 2000km niewiele znaczy. Ostatecznie uznałem, że dojadę dokładnie do punktu do którego dotarłem w zeszłym roku. Głupio by było później słuchać przytyków, że jednak nie przejechałem całego GreenVelo, bowiem zabrakło do całości ~20km. ;-)
Odkąd wyruszyłem, nie napotkałem na swojej drodze ani jednego sakwiarza. Ba, nawet rowerzystów (poza Sielcami) nie było za wielu. Za Konstantynowem zacząłem napotykać ludzi na rowerach w coraz większej ilości, spośród których od razu można było wyróżnić urlopowiczów. Natomiast gdy wjechałem na szlak nastąpiła istna eksplozja napotykanych rowerzystów i to głównie sakwiarzy. W zeszłym roku, chyba przez całą wyprawę, nie napotkałem tylu cyklistów ze sakwami, ile tego jednego dnia. Ludzie jeździli w różnych konfiguracjach: samotnie, w damsko-męskich parach, albo dwie pary, grupami po kilku bądź kilkunastu rowerzystów, rodzice z małymi dziećmi, których rowery również były obciążone sakwami. W jednym wypadku widziałem dziecko, towarzyszące swoim rodzicom, również z sakwami, które na oko wyglądało na młodsze niż dziesięć lat! Mimo to dziarsko pedałowało i dotrzymywało tempa rodzicom i starszemu rodzeństwu. Również wiek cyklistów był bardzo zróżnicowany: od dzieci po dziarskich emerytów, również tych z wydatnymi brzuszkami. Ewidentnie popularność Green Velo znacząco wzrosła!
Minąłem Janów Podlaski, w którym początkowo chciałem zrobić kilka zdjęć. Jednakże nie zrobiłem tego, odkładając ten moment na jutrzejszy dzień (w końcu i tak będę przejeżdżał tą samą drogą). Uprzedzając bieg wypadków, napiszę, że jednak nic nie pstryknąłem. Następnego dnia przejeżdżając obok interesujących mnie pomników, akurat w tym momencie, skończyła się msza święta w pobliskim kościele. Ponieważ wychodziło dużo osób, stwierdziłem, że nie będę czekał na odpowiedni moment i odpuściłem temat. Jest to kolejne potwierdzenie na prawdziwość przysłowia: zrób dziś, co masz zrobić jutro. ;)
Pędząc do niedalekiego Terespola minąłem wieś Bohukały, w którym zauważyłem sklep spożywczy, a na nim szyld z informacją o noclegach. Zawróciłem. W sklepie i obok niego było kilku rowerzystów, raczej starszych wiekiem, choć bez sakw, to ubrani w obcisłe dzianka. Ci chyba tylko robili zakupy. Zapytałem właściciela, czy ma wolne miejsca, na co odpowiedział, że już nie ma, ale jeżeli jestem sam to postara się coś wykombinować. Ponieważ pozostało jeszcze trochę czasu do wieczoru, wziąłem od niego wizytówkę z telefonem i umówiłem się, że gdy dojadę do Terespola to zadzwonię. Jeżeli miejsce będzie jeszcze wolne, to je zarezerwuję, jeżeli nie to poszukam noclegu w Terespolu.
Ruszyłem w dalszą drogę w kierunku Terespola, najkrótszą trasą, szybko pedałując. Po drodze natknąłem się na czołg na cokole, który nie omieszkałem obfotografować. Zjeżdżając z wzniesienia, napotkałem grupę około dwudziestu chłopaków (na oko w wieku około dwudziestu kilku lat). Część z nich sprawiała wrażenie jakby przeceniła swoje możliwości i miała już dość jazdy. Jeden z nich krzyknął do mnie o odległość do jakiegoś miejsca ale za nim zorientowałem się o co mu dokładnie chodzi, przemknąłem obok nich z dużą prędkością. Pisząc te słowa, nawet nie pamiętam, czy zdążyłem im coś odpowiedzieć
Gdy zbliżałem się do miasta, popadłem w lekki nastrój melancholii i zadumy. Dokładnie rok temu byłem w tym miejscu. Teraz jestem tu ponownie. Czas szybko leci... Dotarłem w okolice dworca i jechałem dokładnie tą samą drogą, po której kręciłem się w zeszłym roku. Przy szlabanach wjechałem ponownie na szlak, tym samym zachowam ciągłość przejazdu po GV. :-).
Odjechałem kawałek i próbowałem zadzwonić do właściciela sklepiku z noclegiem. Niestety telefon łapał tylko białoruskie sieci. Wyłączyłem roaming i ręcznie ustawiłem polską sieć. O ile w przypadku sieci białoruskich miałem sygnał pełnej mocy, o tyle w przypadku polskiej tylko jedną kreskę. Próbowałem zadzwonić ale nie udawało się. Po wybraniu numeru... zasięg polskiej sieci znikał. Męczyłem się kilka minut, klnąc w duchu na telefon i jego system operacyjny, w końcu zadecydowałem, że jadę do Bohukał, mając nadzieję, że miejsce nadal będzie dla mnie wolne.
Dojechałem z powrotem do sklepiku. Właściciel zdziwił się, że tak szybko obróciłem do Terespola i z powrotem. :-) Nocowałem w pokoju syna, trochę zagraconym różnymi przedmiotami, ale nie przeszkadzało mi to. Rowery zaś trzymaliśmy w garażu po drugiej stronie ulicy. Piszę w liczbie mnogiej, bowiem wśród klientów było sporo rowerzystów (aczkolwiek nie tylko). Przed sklepem podszedł do mnie jeden mężczyzna i rozpoczął rozmowę na tematy rowerowe. Był bardzo rozmowny i z jednej strony zasypywał mnie pytaniami, z drugiej sam dużo opowiadał. Umówiliśmy się, że do rozmowy wrócimy później, ja zaś zająłem się rozpakowaniem, rowerem, a później sam doprowadziłem się do porządku (tzn. umyłem i przebrałem). Wieczorem ponownie spotkaliśmy się przy stole (tym razem był z żoną) i porozmawialiśmy trochę przy piwie. Każdy opowiedział swoje przygody. Oni swoje rowery pakowali na samochód i przemieszczali się między określonymi punktami, w których robili kilkudniowe postoje. W każdym takim miejscu zwiedzali rowerami okoliczne tereny, na noc wracając do lokum. Po kilku dniach przemieszczali się samochodem kilkadziesiąt kilometrów dalej, by w nowym miejscu eksplorować kolejne tereny. Wcześniej, z większą grupą znajomych, byli na Ukrainie, gdzie jednemu z członków wyprawy pękła rama, dodatkowo ktoś miał problemy z kondycją. Po polskiej stronie się rozdzielili i już samotnie kontynuowali swoją przygodę. Dziwili się, że mi chce się samemu jeździć. Pijąc piwo i słuchając Dżemu z telefonu czas szybko mijał i trzeba było się w końcu udać spać.
Działo 76mm, Mordy © jarbla
Działo ZIS 3, Mordy © jarbla
Tablica w Mordach © jarbla
Kopiec © jarbla
Łódź sondażowa "Ł-3" w Łosicach © jarbla
Łódź sondażowa "Ł-3" © jarbla
Łódź "Ł-3" © jarbla
Łosice © jarbla
Łosice, pomnik © jarbla
Łosice © jarbla
Województwo lubelskie © jarbla
Konstantynów © jarbla
Konstantynów © jarbla
Konstantynów © jarbla
Pałac Siedlnickich w Konstantynowie z 1744 roku.
Pałac w Konstantynowie © jarbla
Pałac w Konstantynowie © jarbla
Pałac w Konstantynowie © jarbla
Pałac w Konstantynowie © jarbla
Jadów Podlaski © jarbla
Przystanek © jarbla
Afrykański pomór świń © jarbla
Czołg na cokole w okolicach Terspola.
Pomnik T-34 © jarbla
Pomnik T-34 © jarbla
Pomnik T-34 © jarbla
Dzień 1/2016
Dzień 2/2016
Dzień 3/2016
Dzień 4/2016
Dzień 5/2016
Dzień 6/2016
Dzień 7/2016
Dzień 8/2016
Dzień 9/2016
Dzień 1/2017
Dzień 2/2017
Dzień 3/2017
Dzień 4/2017
Dzień 5/2017
Dzień 6/2017
Dzień 7/2017
Dzień 8/2017
Dzień 9/2017
Dzień 10/2017
Dzień 11/2017
Dzień 12/2017
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy, Szlaki rowerowe