Sakwy
Dystans całkowity: | 6515.26 km (w terenie 432.00 km; 6.63%) |
Czas w ruchu: | 397:05 |
Średnia prędkość: | 16.41 km/h |
Maksymalna prędkość: | 51.00 km/h |
Liczba aktywności: | 52 |
Średnio na aktywność: | 125.29 km i 7h 38m |
Więcej statystyk |
Na Hel po rybkę (7)
d a n e w y j a z d u
24.00 km
0.00 km teren
01:21 h
Pr.śr.:17.78 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Na sam koniec wyprawy endomondo zastrajkowało i nie zarejestrowało kilku kilometrów pomiędzy Dworcem Wschodnim a Białołęką.
***
Jadąc w deszczu na Pomorzu przednia piasta zaczęła wydawać z siebie dziwne dźwięki. W domu ją rozebrałem i okazało się, że na jednej kulce pojawił się solidny wżer. Znalazłem w garażu inną o takiej samej średnicy i wymieniłem. Dobrze, że bieżnie pozostały nie uszkodzone. Ale niestety okazało się, że amortyzator złapał luzów. Teraz zastanawiam się czy to wina przejechanych kilometrów czy raczej transportu w pociągu... Może na BS znajdzie się ktoś chętny, kto za czteropak (albo dwa) zrobi serwis amora? :D
KONIEC
Kategoria Sakwy
Na Hel po rybkę (6)
d a n e w y j a z d u
38.97 km
0.00 km teren
02:40 h
Pr.śr.:14.61 km/h
Pr.max:42.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Kolej zawiesiła połączenia z Helu do Redy. Funkcjonowała komunikacja zastępcza ale kierowcy ponoć niechętnie zabierali rowerzystów. Oficjalnie mieli zakaz, a w praktyce zależało to od ich dobrej woli. Nie chcą być zależnym od innych, wyruszyłem rowerem do Gdyni. Cały czas lało. Korpus miałem dobrze zabezpieczony i w tej części ciała pozostałem suchy ale buty i skarpetki przemokły całkowicie.W Gdyni kupiłem bilety do Warszawy. Dla zainteresowanych koszt transportu roweru w Intercity wynosi 9,10zł.
***
W pociągu spotkałem innych rowerzystów. Jedna para udawała się do Krakowa (rowerzysta płci męskiej nabawił się... kontuzji kolana, które spuchło znacznie ponad swoje normalne rozmiary) zaś inny chłopak wracał do Warszawy bowiem... naderwał wiązadło (lub coś w tym stylu). Ten ostatni spotkał po drodze gwiazdę endomondo, Marka Dittmanna. Pan Marek wyśmiał owego rowerzystę, że wozi ze sobą tyle rzeczy. Sam podróżował z dwiema małymi, nie w pełni zapełnionymi, sakwami.
Kategoria Sakwy
Na Hel po rybkę (5)
d a n e w y j a z d u
67.85 km
0.00 km teren
04:53 h
Pr.śr.:13.89 km/h
Pr.max:27.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Jednak pojechałem na Hel. Doszedłem do wniosku, że nie po to przejechałem pół Polski by się poddać w ostatnim momencie. Wziąłem ze sobą tylko jedną sakwę, resztę klamotów pozostawiając we Władku, i wolnym tempem udałem się na półwysep.
***
W Helu spotkała mnie jedyna niemiła przygoda w czasie wypadu. Przed miastem opiłek metalu przebił mi oponę. Miałem ze sobą zapasowe dętki, łyżki, nawet łatki Park Toola, więc w ogóle się nie przejmowałem takim kłopotem.Nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni. Po chwili okazało się jednak, że NIE MIAŁEM pompki, która została we Władysławowie. Podreptałem do miasta. Znalazłem jeden sklep z częściami elektrycznymi, który miał w ofercie kilka rowerowych gadżetów, w tym trzy pompki. Żadna z nich nie miała końcówki na prestę, ponadto materiały z jakich je wykonano pozwalał przypuszczać, że są to jednorazówki. Kupiłem jedną, która miała wejście na dunlop. W czasie pierwszego (i jedynego) pompowania połamała się... Ale jakoś napompowałem koło. No cóż, za gapiostwo się płaci.
***
Po tych przeżyciach postanowiłem coś zjeść i w lokalu obok portu zamówiłem flądrę z dodatkami. Wychodząc, jedna z pracujących dziewczyn zapytała mnie, skąd przyjechałem. Gdy usłyszała odpowiedź rzekła:
- Ale to chyba przegrał pan jakiś zakład?
- Nie. To jest jazda dla przyjemności.
- Zobacz, pan przyjechał rowerem do nas spod Warszawy aby zjeść rybkę...
***
Pogoda była dziwna. Były chwile gdy marzłem, później było mi za ciepło, a następnie padał deszcz. I tak kilka razy w różnej kolejności. W Chałupach zamówiłem jeszcze jedną flądrę i piwo. Po jego wypiciu ból kolana na jakiś czas ustąpił...
Kategoria Sakwy
Na Hel po rybkę (4)
d a n e w y j a z d u
105.23 km
0.00 km teren
08:00 h
Pr.śr.:13.15 km/h
Pr.max:27.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Ból kolana doskwierał od pierwszych przejechanych w tym dniu kilometrów do tego stopnia, że zastanawiałem się czy od razu nie udać się na dworzec w Gdańsku i wrócić do domu. Później doszedłem do wniosku, że skoro mam jeszcze kilka dni urlopu to lepiej siedzieć tutaj na plaży i pić piwo niż siedzieć w domu. :) Dojechałem do Władysławowa i tam wynająłem pokój na dwie noce.
***
Gdańsk to ciekawe miasto pod względem administracyjnym. Jechałem przed siebie i okazywało się, że wjeżdżałem do miasta by po chwili... wyjechać z niego. Działo się tak trzy razy.. Ale w końcu dotarłem do Motławy.
***
Teraz będą komplementy. Gdańsk, podobnie jak Lubawa, zaskoczył mnie pozytywnie pod względem infrastruktury rowerowej. Jest ona na przyzwoitym poziomie a do tego mieszkańcy wydają się bardziej rozgarnięci niż, na przykład, ci z Warszawy. Nie wiem czy jest to efekt jakiejś kampanii społecznej, czy też wiedza wyssana z mlekiem matki ale... polubiłem to miasto. Kierowcy mają większą uwagę dla rowerzystów, zaś piesi wiedzą, że droga rowerowa jest przeznaczona dla jednośladów. Zastanawiającym jest jedynie fakt, dlaczego w Gdańsku tak mało rowerzystów nimi jeździ. W Wa-wie mimo gorszych warunków jest więcej cyklistów.
***
Pogoda była kiepska, wiał silny wiatr a czasami padał deszcz.
***
W Gdyni podszedł do mnie młody człowiek i sam zaproponował pomoc (której tak na prawdę nie potrzebowałem). Powiedział, że sam jest kolarzem i chętnie pokarze mi właściwą drogę.
***
Informacja dla zainteresowanych: rejs promem na Wyspę Sobieszowską dla osób z rowerem kosztuje 5zł.
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy
Na Hel po rybkę (3)
d a n e w y j a z d u
120.59 km
0.00 km teren
08:00 h
Pr.śr.:15.07 km/h
Pr.max:46.00 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Tego dnia przejechałem obok kilku wiekowych, wspaniałych, budowli m. in. zamku w Malborku, kolegiaty w Nowym Stawie z ok. 1400r, kościoła w Marynowach, również z ok 1400r.
***
Dotarłem do wybrzeża. To co mnie zaskoczyło to mała ilość turystów jak również duża ilość szyldów i płacht na budynkach z opisem "Na sprzedaż". O tej porze roku już powinien zacząć się najazd pierwszych urlopowiczów ale ciężko było to dostrzec.
***
Chciałem przejechać całą Mierzeję Wiślaną aż do granicy z Rosją. W miejscowości Piaski skończyła się droga asfaltowa, zaś dalej położone były betonowe płyty z otworami, więc zrezygnowałem z tego planu. Dojechałem do miejsca gdzie się kończył asfalt i zawróciłem. Nie spodziewałem się, że za Krynicą Morską są tak spore przewyższenia.Sądziłem, że raczej będzie płaskawo, podobnie jak na Helu.
***
Tego dnia rozpoczęły się kłopoty, których skutki odczuwać będę do końca wyprawy i przez które musiałem skrócić wyjazd. Pokonując Mierzeję Wiślaną nabawiłem się kontuzji kolana. Na początku ból był mało intensywny ale z każdym przejechanym kilometrem narastał. Pewną ulgę sprawiało wypięcie buta z SPD i pedałowanie piętą ale tylko na krótki moment. Przejechałem już około 50kkm ale kontuzji o takiej intensywności bólu nabawiłem się pierwszy raz. Od tego momentu średnia prędkość będzie spadać każdego dnia...
***
Nocowałem w ośrodku w miejscowości Januszowo. Zdejmując sakwy z roweru przechodzący pan skomentowało to w następujący sposób: Patrz! To jest prawdziwy turysta. Nie to co inni samochodami lub autokarem.
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy
Na Hel po rybkę (2)
d a n e w y j a z d u
153.00 km
0.00 km teren
09:18 h
Pr.śr.:16.45 km/h
Pr.max:39.00 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Drugi dzień wyprawy był znacznie lepszy pod względem przejechanych kilometrów. Nadal było zimno jak na maj ale wiatr troszeczkę zelżał. Na początku podróż przebiegała zgodnie z planem i nie trzeba było zmieniać wytyczonej trasy.
***
Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie Lubawa. W mieście tym jest bardzo dużo dobrej jakości dróg rowerowych o nawierzchni asfaltowej. Ponadto tworzą one sensownie splecioną całość umożliwiając wygodne przemieszczanie się po mieście. Włodarze innych miast powinni być tu zwożeni aby uczyć się jak prawidłowo wytyczać, projektować oraz budować drogi rowerowe. Duże brawa dla Lubawy!
***
Między Lubawą a Iławą zatrzymałem się w lesie aby coś zjeść. W pewnym momencie dobiegł do moich uszu głośny ryk. Nie widziałem zwierza ale miałem wrażenie, że on wyczuwa mnie bardzo dobrze. Ponieważ nie zaprzestawał swojego ryczenia wycofałem się w kierunku szosy i tam dokończyłem posiłek. :)
***
Za Iławą okazało się, że droga na Susz, którą planowałem jechać, jest zamknięta z powodu remontu. Postanowiłem, że lokalnymi drogami przejadę przez Siemiany, a następnie powrócę na zaplanowaną trasę. Przejechałem przez tereny Parku Krajobrazowego Pojezierza Iławskiego i muszę przyznać, że tamtejsze rejony mogą być bardzo atrakcyjne do spędzania wolnego czasu. Ostatnie 10km mojego objazdu, przed miejscowością Stary Dzierzgoń, solidnie mną wytrzęsło. Nawierzchnia drogi składała się tam z bruku a na rower z sakwami to niezbyt dobre rozwiązanie.
***
Specjalnie pod kątem używania endomondo oraz wojaży rowerowych kupiłem telefon Samsung Solid B2710. Byłem ciekawy ile wytrzyma oryginalna bateria, wobec czego nie podłączałem powerbanku. Bateria wyczerpała się po 10 godzinach ciągłej pracy, kilka kilometrów przed Malborkiem.
***
W hotelu w którym nocowałem, prowadzono remont. Pani w recepcji zaproponowała abym rower trzymał u siebie w pokoju co bardzo mi odpowiadało.
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy
Na Hel po rybkę (1)
d a n e w y j a z d u
105.10 km
0.00 km teren
06:48 h
Pr.śr.:15.46 km/h
Pr.max:38.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Pomysł na wyjazd był następujący: dojechać do wybrzeża, objechać całą Mierzeję Wiślaną oraz Półwysep Helski a następnie wrócić do domu. Na pierwszy dzień planowałem najdłuższy przejazd, w granicach 150 - 180km, a w następnych dniach przebieg miał być uzależniony od własnego samopoczucia oraz panujących warunków. Zakładałem, że nocować będę po drodze "u ludzi", jednakże gdybym nie znalazł nic odpowiedniego, to rozbijałbym namiot gdzieś pod lasem.
***
Pierwszego dnia przejechałem mniej niż założyłem. Cały czas doskwierał mocny wiatr, skutecznie spowalniając jazdę. Niebo się chmurzyło a za Ciechanowem nawet zaczęło kropić. Późnym popołudniem temperatura obniżyła się do kilku stopni Celsjusza, co w połączeniu z silnym wiatrem sprawiło, że palce zaczęły mi marznąć. Nocowałem za Mławą, gdzie wynająłem na jedną noc pokój w zajeździe.
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy
Lubelszczyzna_5 (Gminobranie)
d a n e w y j a z d u
181.15 km
0.00 km teren
08:47 h
Pr.śr.:20.62 km/h
Pr.max:42.70 km/h
Temperatura:29.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Dzień 5. Do domu zostało mi już stosunkowo niedaleko więc postanowiłem, że nie będę wracał najkrótszą drogą tylko pozaliczam maksymalnie dużo okolicznych gmin. Przejechałem zygzakiem ze Stężycy do Wilgi (zaliczając Trojanów, Sobolew, Maciejowice, Łaskarzew x2, Garwolin x2 i Wilgę). I dopiero wtedy skierowałem się do domu. Nie lubię przejeżdżać przez Warszawę na zakończenie wycieczek. Zwłaszcza przejazd przez Wawer jest nudny i ciągnie się jak flaki z olejem. KONIEC.Lubelskie. Smakuj życie! Będę tu wracać
© jarblaKościół w Korytnicy
© jarbla
Pod tym drzewem odpoczywał T. Kościuszko przed bitwą pod Maciejowicami. W latach dwudziestych ubiegłego wieku potomni postawili przed tym drzewem pamiątkową tablicę, na początku XXI wieku dodano następną. Niezła sztafeta pokoleń. Drzewo już obumarło ale nawet w takiej formie zaświadcza o dawnym zdarzeniu. Drzewo-pomnik
© jarblaRower z sakwami
© jarbla
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy
Lubelszczyzna_4 (Siadaj na koło!)
d a n e w y j a z d u
189.88 km
0.00 km teren
09:53 h
Pr.śr.:19.21 km/h
Pr.max:48.00 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Dzień 4. Rześki poranek, rosa na trawie, a ja już spakowany. Jeszcze sprawdzam czy nie mam kleszczy na sobie i wyruszam. Przejeżdżam przez Krasnystaw, Wysokie, Lublin i Michów docierając za Dęblin. Nie miałem możliwości naładowania telefonu więc nie włączam endomondo. Przed Żółkiewką zatrzymuję się aby wymienić mapę na przedniej sakwie. Od razu rozmowę rozpoczynają dwie panie czekające na autobus po drugiej stronie ulicy. Kilka pytań w rodzaju „a skąd?”, „ile kilometrów” itp. Jedna z nich okazała się przewodniczką pracującą w Zamościu. W ciągu pięciu minut usłyszałem kilkadziesiąt razy, że muszę pojechać do Zamościa, że to miasto renesansowe, że ładne, że na liście UNESCO, itp. Nie tłumaczyłem jej, że ja właściwie jadę bardziej by przemyśleć parę spraw i oczyścić umysł z różnych myśli niż zwiedzać. A o gminobraniu nawet nie wspominałem – i tak by nie zrozumiała. :-) Pojechałem swoją drogą a do Zamościa na pewno kiedyś zawitam.
W okolicach Rudna wyprzedziło mnie dwóch rowerzystów na rowerach szosowych. Jeden z nich krzyknął „Siadaj na koło to cię pociągniemy!”. Najpierw uśmiechnąłem się i podziękowałem ale po chwili pomyślałem „Czemu nie!”. Rozpędziłem rower ponad 30km/h i dogoniłem ich. Ten pierwszy dawał wskazówki „Jedź za Michasiem!”. Gdyby jechali z taką prędkością na jakiej ich dogoniłem albo trochę zwolnili, to może bym się utrzymał im na kole. Niestety zaczęli przyspieszać i na małym wzniesieniu zacząłem odpadać. Odpuściłem. Przejeżdżając przez Michów jeden z nich, stojąc przed sklepem, wykrzykiwał do mnie pozdrowienia i życzył szerokiej drogi. Miłe.
W Baranowie pomyliłem drogę, przez co przypadkowo i w sposób nieplanowany, zaliczyłem gminę Ułęż (przejeżdżając przed siedzibą gminy :-) )
Nocowałem w motelu na terenie gminy Stężyce. Podobno przede mną nocował tam Szwed, też podróżujący rowerem przez Polskę. Gmina Wysokie
© jarbla"Województwo Zamojskie"
© jarblaKościół, Rudno
© jarbla
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy
Lubelszczyzna_3 (Nocni towarzysze)
d a n e w y j a z d u
162.94 km
1.00 km teren
08:08 h
Pr.śr.:20.03 km/h
Pr.max:43.10 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Dzień 3. Wyruszyłem z Włodawy jadąc wzdłuż granicy, najpierw z Białorusią, a następnie z Ukrainą. Przejechałem przez Dorohusk i Dubienkę docierając do Horodła (najdalej oddalony punkt od domu w czasie tego wypadu), by następnie skierować się na zachód dojeżdżając za Kraśniczyn. Tam, pod zagajnikiem, rozbiłem namiot.
W nocy obudziło mnie wycie jakiegoś zwierza. Brzmiało to tak, jakby młode nawoływało matkę. W regularnym odstępach dźwięki się powtarzały i za każdym razem były coraz bliżej. Po ostatnim (odległość oceniam na kilkanaście metrów ode mnie) myślałem żeby wziąć kija i je przepłoszyć. Ale nastąpiła cisza a ja zasnąłem.
Po jakimś czasie budzę się i słyszą jak coś chodzi dookoła namiotu a w pewnym momencie nawet zaczyna ocierać o tropik jakby chciało zajrzeć do środka. Niewiele namyślając się walnąłem dłonią w te miejsce. Zwierzak odskoczył i zerwał się do biegu. Zasnąłem. Później sytuacja znowu się powtórzyła. I znowu pacnięcie dłonią w miejsce o które coś się ociera, i znowu słyszę jak coś szybko ucieka. Nie wiem co to było, może lis, może dzik a może tylko szwędający się pies lub kot.Cerkiew w Bończy
© jarblaKrajobrazy lubelskie
© jarblaPomnik-czołg, Dubienka
© jarblaKościół, Dubienka
© jarblaZespół pałacowy, Dorohusk
© jarblaPrzejście graniczne w Dorohusku (Berdyszcze)
© jarblaDorohusk. kolejka pojazdów czekających na odprawę
© jarbla
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy