dom-praca-dom
d a n e w y j a z d u
51.52 km
8.50 km teren
02:27 h
Pr.śr.:21.03 km/h
Pr.max:33.50 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
dom-praca-dom
d a n e w y j a z d u
42.93 km
0.00 km teren
02:06 h
Pr.śr.:20.44 km/h
Pr.max:33.80 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
dom-praca-dom
d a n e w y j a z d u
40.75 km
0.00 km teren
01:55 h
Pr.śr.:21.26 km/h
Pr.max:33.10 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Rower
d a n e w y j a z d u
51.15 km
12.00 km teren
02:34 h
Pr.śr.:19.93 km/h
Pr.max:37.51 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:jajant
dom-praca-dom
d a n e w y j a z d u
51.45 km
8.50 km teren
02:18 h
Pr.śr.:22.37 km/h
Pr.max:35.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
dom-praca-dom
d a n e w y j a z d u
40.71 km
0.00 km teren
01:47 h
Pr.śr.:22.83 km/h
Pr.max:39.30 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Lubelszczyzna_5 (Gminobranie)
d a n e w y j a z d u
181.15 km
0.00 km teren
08:47 h
Pr.śr.:20.62 km/h
Pr.max:42.70 km/h
Temperatura:29.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Dzień 5. Do domu zostało mi już stosunkowo niedaleko więc postanowiłem, że nie będę wracał najkrótszą drogą tylko pozaliczam maksymalnie dużo okolicznych gmin. Przejechałem zygzakiem ze Stężycy do Wilgi (zaliczając Trojanów, Sobolew, Maciejowice, Łaskarzew x2, Garwolin x2 i Wilgę). I dopiero wtedy skierowałem się do domu. Nie lubię przejeżdżać przez Warszawę na zakończenie wycieczek. Zwłaszcza przejazd przez Wawer jest nudny i ciągnie się jak flaki z olejem. KONIEC.Lubelskie. Smakuj życie! Będę tu wracać
© jarblaKościół w Korytnicy
© jarbla
Pod tym drzewem odpoczywał T. Kościuszko przed bitwą pod Maciejowicami. W latach dwudziestych ubiegłego wieku potomni postawili przed tym drzewem pamiątkową tablicę, na początku XXI wieku dodano następną. Niezła sztafeta pokoleń. Drzewo już obumarło ale nawet w takiej formie zaświadcza o dawnym zdarzeniu. Drzewo-pomnik
© jarblaRower z sakwami
© jarbla
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy
Lubelszczyzna_4 (Siadaj na koło!)
d a n e w y j a z d u
189.88 km
0.00 km teren
09:53 h
Pr.śr.:19.21 km/h
Pr.max:48.00 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Dzień 4. Rześki poranek, rosa na trawie, a ja już spakowany. Jeszcze sprawdzam czy nie mam kleszczy na sobie i wyruszam. Przejeżdżam przez Krasnystaw, Wysokie, Lublin i Michów docierając za Dęblin. Nie miałem możliwości naładowania telefonu więc nie włączam endomondo. Przed Żółkiewką zatrzymuję się aby wymienić mapę na przedniej sakwie. Od razu rozmowę rozpoczynają dwie panie czekające na autobus po drugiej stronie ulicy. Kilka pytań w rodzaju „a skąd?”, „ile kilometrów” itp. Jedna z nich okazała się przewodniczką pracującą w Zamościu. W ciągu pięciu minut usłyszałem kilkadziesiąt razy, że muszę pojechać do Zamościa, że to miasto renesansowe, że ładne, że na liście UNESCO, itp. Nie tłumaczyłem jej, że ja właściwie jadę bardziej by przemyśleć parę spraw i oczyścić umysł z różnych myśli niż zwiedzać. A o gminobraniu nawet nie wspominałem – i tak by nie zrozumiała. :-) Pojechałem swoją drogą a do Zamościa na pewno kiedyś zawitam.
W okolicach Rudna wyprzedziło mnie dwóch rowerzystów na rowerach szosowych. Jeden z nich krzyknął „Siadaj na koło to cię pociągniemy!”. Najpierw uśmiechnąłem się i podziękowałem ale po chwili pomyślałem „Czemu nie!”. Rozpędziłem rower ponad 30km/h i dogoniłem ich. Ten pierwszy dawał wskazówki „Jedź za Michasiem!”. Gdyby jechali z taką prędkością na jakiej ich dogoniłem albo trochę zwolnili, to może bym się utrzymał im na kole. Niestety zaczęli przyspieszać i na małym wzniesieniu zacząłem odpadać. Odpuściłem. Przejeżdżając przez Michów jeden z nich, stojąc przed sklepem, wykrzykiwał do mnie pozdrowienia i życzył szerokiej drogi. Miłe.
W Baranowie pomyliłem drogę, przez co przypadkowo i w sposób nieplanowany, zaliczyłem gminę Ułęż (przejeżdżając przed siedzibą gminy :-) )
Nocowałem w motelu na terenie gminy Stężyce. Podobno przede mną nocował tam Szwed, też podróżujący rowerem przez Polskę. Gmina Wysokie
© jarbla"Województwo Zamojskie"
© jarblaKościół, Rudno
© jarbla
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy
Lubelszczyzna_3 (Nocni towarzysze)
d a n e w y j a z d u
162.94 km
1.00 km teren
08:08 h
Pr.śr.:20.03 km/h
Pr.max:43.10 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Dzień 3. Wyruszyłem z Włodawy jadąc wzdłuż granicy, najpierw z Białorusią, a następnie z Ukrainą. Przejechałem przez Dorohusk i Dubienkę docierając do Horodła (najdalej oddalony punkt od domu w czasie tego wypadu), by następnie skierować się na zachód dojeżdżając za Kraśniczyn. Tam, pod zagajnikiem, rozbiłem namiot.
W nocy obudziło mnie wycie jakiegoś zwierza. Brzmiało to tak, jakby młode nawoływało matkę. W regularnym odstępach dźwięki się powtarzały i za każdym razem były coraz bliżej. Po ostatnim (odległość oceniam na kilkanaście metrów ode mnie) myślałem żeby wziąć kija i je przepłoszyć. Ale nastąpiła cisza a ja zasnąłem.
Po jakimś czasie budzę się i słyszą jak coś chodzi dookoła namiotu a w pewnym momencie nawet zaczyna ocierać o tropik jakby chciało zajrzeć do środka. Niewiele namyślając się walnąłem dłonią w te miejsce. Zwierzak odskoczył i zerwał się do biegu. Zasnąłem. Później sytuacja znowu się powtórzyła. I znowu pacnięcie dłonią w miejsce o które coś się ociera, i znowu słyszę jak coś szybko ucieka. Nie wiem co to było, może lis, może dzik a może tylko szwędający się pies lub kot.Cerkiew w Bończy
© jarblaKrajobrazy lubelskie
© jarblaPomnik-czołg, Dubienka
© jarblaKościół, Dubienka
© jarblaZespół pałacowy, Dorohusk
© jarblaPrzejście graniczne w Dorohusku (Berdyszcze)
© jarblaDorohusk. kolejka pojazdów czekających na odprawę
© jarbla
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy
Lubelszczyzna_2 (Życie jak mgła)
d a n e w y j a z d u
141.19 km
0.00 km teren
07:36 h
Pr.śr.:18.58 km/h
Pr.max:31.70 km/h
Temperatura:31.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
Dzień 2. Tego dnia dotarłem do granicy z Białorusią. Po szybkim ogarnięciu się i spakowaniu namiotu wraz z klamotami, wyruszyłem w drogę. Przejechałem przez Łuków, Międzyrzec Podlaski, Parczew docierając do Włodawy gdzie wynająłem pokój na noc. Przemilczę ile kosztował mnie nocleg ale dodam, że jedzenie i piwo było w miarę tanie. Był to jedyny dzień wyprawy z niepewną pogodą. Od godzin południowych zaczęły się rozbudowywać chmury kłębiaste i widać było jak w niedalekiej odległości pada deszcz a od czasu do czasu docierały grzmoty. W pewnym momencie i nade mną zaczęło kropić, na szczęście niezbyt obficie i tylko przez kilkanaście minut.
We Włodawie przed zajazdem siedział człowiek i zamawiał setki. Od czasu do czasu zachowywał się głośno, tak, że był uciszany przez „kierowniczkę”. Myślałem, że jest to Białorusin dobrze mówiący po polsku ale z toku dalszej rozmowy okazało się, ze jest to miejscowy mocno zaciągający. Po pewnym czasie dopadł go melancholijny nastrój i zakomunikował, ze życie jest ulotne jak mgła; dziś jest a jutro go dnie ma. I podał na to kilka przykładów (np. ojca z piękną córką – obydwoje już nie żyją). Dodał, że on sam nie wymyślił tego stwierdzenia, tylko usłyszał od kogoś bardzo mądrego. Od tamtej pory chodzi i je powtarza…
Bateria w telefonie się wyczerpała stąd na mapie tylko część trasy. Dochodzę, do wniosku, ze na takie wyprawy dobrze jest zabierać kilka baterii do telefonu.Gmina Międzyrzec Podlaski zaliczona
© jarblaDeszcze niespokojne
© jarblaGmina Komarówka Podlaska
© jarblaPomnik
© jarblaDrewniany kościół z 1795r., miejscowość Kodeniec
© jarbla
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy