Czerwiec, 2015
Dystans całkowity: | 1685.88 km (w terenie 40.00 km; 2.37%) |
Czas w ruchu: | 97:18 |
Średnia prędkość: | 17.33 km/h |
Maksymalna prędkość: | 42.00 km/h |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 120.42 km i 6h 57m |
Więcej statystyk |
Tour de Zalew Szczeciński (4)
d a n e w y j a z d u
144.00 km
0.00 km teren
08:52 h
Pr.śr.:16.24 km/h
Pr.max:38.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
4.06.2015
***
Upały nie ustępowały. W okresie poprzedzający moją wyprawę, sporo już jeździłem na rowerze, tak, że dorobiłem się pewnej opalenizny. Dlatego sądziłem, że skóra jest już w zabezpieczona przed ewentualnymi oparzeniami słonecznymi. A jednak wielogodzinne pedałowanie na asfalcie, w temperaturze ~30*C, sprawiło, że nawet moja wcześniejsza opalenizna nie stanowiła dostatecznej ochrony. Co tu dużo mówić, nabawiłem się oparzeń. Mimo panującego gorąca musiałem więc jechać w bluzie z długimi rękawami. Czułem lekki światłowstręt.
***
Tego dnia pierwszy raz spotkałem na swojej drodze innego sakwiarza. Był dość oryginalnie ubrany: miał na sobie długie spodnie, długą bluzę i czapkę arafatkę która zakrywała nie tylko głowę, ale również kark i szyję. On oparzeń słonecznych na pewno się nie nabawił...
***
Pierwszym mijanym miastem był Czarnków, sprawiający sympatyczne wrażenie. Miasto zadbane i ładnie wyglądające.
***
Wjechałem na teren województwa Lubuskiego i przeżyłem duże zaskoczenie: już dawno nie przemieszczałem się po tak marnych drogach! W mediach mówi się o podziale na Polskę A i B, zachodnią część naszego kraju podaje jako tę lepiej rozwiniętą. Gdybym miał oceniać poziom rozwoju po stanie dróg, którymi się przemieszczałem, to miałem wrażenie, że jestem na terenie Polski D albo jakiegoś zacofanego państwa afrykańskiego.
***
Planując wyprawę kierowałem się oznaczeniami na mapie. Wybrałem drogi oznaczone numerami 174, następnie 164, a na końcu 161, sądząc, że szosy z tak wysokimi oznaczeniami mają stosowny standard (np. drogi wojewódzkiej). Myliłem się bardzo. :)
Najpierw problemem był stan nawierzchni, później jezdnie zwężały się coraz bardziej, a na koniec asfalt zastąpiły kocie łby. A na pewnym fragmencie trasy nawet sam piach. Przejazd rowerem z sakwami, po takiej nawierzchni, mocno dał się we znaki.
***
Wyjechałem w Mierzęcinie. Z daleka było widać wieżę zamku, więc się skierowałem w tym kierunku. Ochroniarz przy bramie nie pozwolił jednak zbliżyć się rowerem pod sam budynek (mimo, że niektóre samochody wjeżdżały) więc, po pewnej chwili wahania, wsiadłem na rower i pojechałem przed siebie.
***
Wjechałem na teren Zachodniopomorskiego. Stan dróg od razu się poprawił. :)
***
Czarnków
Czarnków
Czarnków
Czarnków
Czarnków
Czarnków.
Wieleń, ruiny kaplicy-mauzoleum rodzin von Blankensee i von Schulenburg (XIXw.).
Wieleń. Przez tą miejscowość przebiegała granica Polsko-Niemiecka w 1939r.
Jezioro Łubowo.
Województwo Lubuskie, droga wojewódzka (?) nr 161.
Dobiegniewo, Pomnik Czynu Żołnierskiego.
Dobiegniew, kościół pw. Chrystusa Króla z XIV wieku.
Dobiegniew, ciężarówki wojskowe.
Choszczno, cmentarz żołnierzy Armii Czerwonej.
Choszczno, kościół pod wezwaniem Narodzenia NMP z XIV wieku oraz Pomnik Wdzięczności wzniesiony dla uczczenia poległych w walce o Choszczno żołnierzy 2 Armii Pancernej Gwardii z I Frontu Białoruskiego.
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy
Tour de Zalew Szczeciński (3)
d a n e w y j a z d u
116.13 km
0.00 km teren
07:14 h
Pr.śr.:16.05 km/h
Pr.max:35.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
3.06.2015
***
Myślałem, że w dniu wczorajszym rozbiłem namiot kompletnie na uboczu. Jednak poranny widok turysty z plecakiem przechodzącego obok namiotu kazał zrewidować ten pogląd.Nocowałem obok szlaku turystycznego. Jeden z przechodzących panów (wszyscy turyści szli samotnie) zapytał mnie czy daleko jeszcze na zamek...
***
Gdy fotografowałem kościół w Żninie, podszedł do mnie pewien pan. Wypytywał o cel podróży i tym podobne sprawy. Później mówił sam o sobie, że w młodości miał dziewczynę na warszawskiej Pradze i takie tam.
***
Stwierdzam, że w okolicach Warszawy jest najgorsze pieczywo. Na terenie Kujawsko-Pomorskiego zatrzymałem się przed wiejskim sklepem. Kupione kajzerki były prawie dwa razy większe od tych sprzedawanych w moich okolicach. I do tego smaczniejsze. Jak widać, jeszcze nie wszędzie dodają do pieczywa polepszacze i inne chemiczne świństwa.
***
Drugi raz wjechałem w czasie mojej wyprawy na teren Wielkopolski. Tym razem już zdecydowanie. Ogólnie ten etap był dość nudny. Przeważały monotonne krajobrazy
***
Za Chodzieżą zjechałem na drogę nr 183. Jest to (chyba) droga o statusie drogi wojewódzkiej, mimo to panował na niej zaskakująco mały ruch, przez wiele minut mogłem jechać środkiem szosy. Wtedy też zgubiłem swoją kolarską czapeczkę. Musiałem się wracać kilka kilometrów by ją odnaleźć. Miejsce do noclegu znalazłem na odludziu, na terenie czegoś, co było kiedyś szkółką leśną. Porzucony teren mocno zarastały dzikie drzewa i krzewy ale nadal można było rozpoznać mocno wyrośnięte drzewa i krzewy ogrodowych odmian m.in świerki o srebrzystych igłach.
***
Pobudka pod Łabiszynem.
Żnin kościół pw. św. Floriana.
Żnin. Pewnie wieża ciśnień.
Kościół pw. św. Piotra i Pawła z XVI w, Łekno.
Wiatraki, już Wielkopolska
Margonin.
Margonin.
Lasy za Chodzierzą, droga nr 183.
Nocleg na terenie porzuconej szkółki roślin ozdobnych.
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy
Tour de Zalew Szczeciński (2)
d a n e w y j a z d u
143.10 km
0.00 km teren
08:48 h
Pr.śr.:16.26 km/h
Pr.max:31.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
2.06.2015
***
Było gorąco. Upał panował taki sam jak w dniu poprzednim.
Podróż była dosyć monotonna. Zauważyłem, że w województwie Kujawsko-Pomorskim intensywniej gospodaruje się ziemią rolną. Nie spotykało się ugorów albo porzuconych pól zarastających drzewami i krzewami, co na Mazowszu jest dość powszechnym widokiem.
***
Tego dnia po raz pierwszy, w całej swojej rowerowej karierze, wjechałem rowerem na terem Wielkopolski. Mój pierwszy pobyt u Wielkopolan był króciutki, już po kilkunastu kilometrach droga ponownie zawiodła mnie na teren Kujawsko-Pomorskiego.
W Gniewkowie zrobiłem krótki postój a w miejscowej piekarni kupiłem dwa jabłeczniki.
***
Poniżej dawny kościół ewangelicki w Izbicy Kujawskiej (obecnie własność prywatna).
Na dwóch zdjęciach poniżej Gniewkowo, po prawej piekarnia.
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy
Tour de Zalew Szczeciński (1)
d a n e w y j a z d u
154.63 km
0.00 km teren
09:08 h
Pr.śr.:16.93 km/h
Pr.max:28.00 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
1.06.2015.
***
Celem wyprawy było objechanie od niemieckiej strony Zalewu Szczecińskiego. Było to pewnym wyzwaniem, ponieważ mieszkam niedaleko Warszawy, a całą trasę zamierzałem pokonać wyłącznie siłą mięśni, na rowerze. Wyznaczony cel udało mi się zrealizować, a kilkanaście poniższych wpisów będzie opisywać to wydarzenie.
***
Jak to bywa na takich wyprawach, pierwszy dzień jest najmniej ekscytujący. Prawie do wszystkich miejsc, które mijałem po drodze, zawitałem już wcześniej w czasie "normalnych" jednodniowych przejażdżek. Dopiero od Szczawina Kościelnego zaczął się dla mnie teren dziewiczy. Stąd w pierwszym wpisie nie będzie dużo zdjęć.
Z tego dnia utkwił mi w pamięci pijany rowerzysta, jadący do sklepu z torbą pełną butelek. Dodam, że jechał niewłaściwą stroną ulicy. Mijając mnie wykrzyknął kilka ciepłych słów i życzył miłej podróży. :)
***
W Gostyninie miał miejsce jakiś happening. Akurat gdy przejeżdżałem przez miasteczko, żołnierze śpiewali piosenkę "Tak bardzo się starałem" Czerwonych Gitar. Talentu nie mieli za dużo ale mała publiczność zebrała się pod sceną i ich oklaskiwała.
Gdy znalazłem się za Gostyninem, i jechałem sobie przez pola, sam zacząłem nucić ten utwór! Pokonując samemu bezdroża nie ma czym zająć umysłu. Wtedy ciężko jest wyplenić niechciane myśli. Ta piosenka zaś była nachalna. Udawało mi się wytrzymać kilka chwil bez nucenia niej, a później znowu wracała. I tak do samego końca dnia. :)
***
Przez cały dzień było bardzo ciepło, temperatura wynosiła 30*C.
Namiot rozbiłem niedaleko małej rzeczki wpadającej do Jeziora Borzymowskiego.
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy