Tour de Zalew Szczeciński (10)
d a n e w y j a z d u
158.90 km
0.00 km teren
09:06 h
Pr.śr.:17.46 km/h
Pr.max:37.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
9.06.2015
***
Szybki przelot przez Tuchole i znalazłem się na terenie Borów Tucholskich. Przez wiele godzin jedyny widok jaki miałem to jeden wielki las. Widziałem też sarny, rozpoznałem kolejny DOL.
***
Dojechałem do szosy oznaczonej numerem 272 (a więc z taką numeracją jak drogi wojewódzkie). Nawierzchnia z bitumicznej szybko zmieniła się na piaskową. Dosyć zaskakujące jak na drogę o tak "wysokim" standardzie. Podobnie sprawa przedstawia się z sąsiednią drogą 391, którą przejeżdżałem w zeszłym roku.
***
Zanim dotrze się do Grudziądza, trzeba przeciąć kilka linii kolejowych. Jedna z nich jest niefortunnie poprowadzona w pewnym obniżeniu terenu. Rower rozpędza się do znacznej prędkości zanim wjedzie się na szyny. Te ostatnie nie sprawiają groźnego wrażenie, bowiem wydają się umiejscowione na tej samym poziomie co jezdnia. Jest to jednak złudne odczucie.
W zeszłym roku przejeżdżając prze te torowisko pogiąłem obręcz. Na szczęście później dało się ją odratować w serwisie rowerowym. Na tej wyprawie, ponownie przejeżdżając rozpędzony przez to samo torowisko, nie skojarzyłem tego miejsca. W efekcie znowu wjechałem dosyć szybko na te same tory. Bardzo szybko dało o sobie znać tylne koło, które gibało się na boki. Ponieważ mogłem dalej jechać, nic nie robiłem z tym tematem. Z jednej strony zbliżałem się do kresu wyprawy, z drugiej szkoda było czasu, z trzeciej i tak nie miałem żadnej gwarancji, że uda mi się wszystko samemu idealnie wyprostować. Jechałem dalej, choć komfort jazdy mocno się pogorszył.
***
Przez Grudziądz już przejeżdżałem wcześniej, więc teraz chciałem wybrać inną trasę, której jeszcze nie pokonywałem. Nie było to najlepsze rozwiązanie, bowiem na lokalnych drogach zgubiłem się dwa razy i niepotrzebnie nadłożyłem ilość przejechanychkilometrów,
***
Coraz bardziej myślałem o tym aby następnego dnia się spiąć i wciągu jednego dnia dojechać do domu. Pozostałą odległość oceniałem na 200km, więc było to osiągalne. Dlatego też dociągnąłem jak najbliżej Torunia, gdzie w pobliskim lesie rozbiłem na noc namiot. Po drodze widziałem napisy ostrzegające przed dzikami ale ja tokowych nie widziałem. W okolicach Torunia napotykałem już sporą ilość cyklistów.
***
Most w Grudziądzu,
Grudziądz.
Chełmża
Chełmża.
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy