Tour de Zalew Szczeciński (6)
d a n e w y j a z d u
145.49 km
0.00 km teren
08:01 h
Pr.śr.:18.15 km/h
Pr.max:42.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Unibike Zethos
6.06.2015
***
W poprzednim wpisie pisałem o Policach jako o dużym - choć mało znanym - polskim porcie towarowym. Szóstego czerwca 2015 roku dojechałem do miejscowości, która swego czasu była największym w naszym kraju portem pasażerskim, czyli... Nowego Warpna. :) Było to w okresie poprzedzającym wejście Polski do UE. W tamtym czasie tabuny "mrówek" pływały stateczkami między Polską a Niemcami i w trakcie rejsu robiły zakupy w sklepach wolnocłowych. Ale to już dawne dzieje.
***
Między Nowym Warpnem a Altwarp pływa niemiecki stateczek, którym, za małe pieniądze (chyba 20zł), można przepłynąć z jednego kraju do drugiego. Jak widać na poniższych zdjęciach korzysta z tej formy przeprawy wielu turystów na rowerach. Pasażerowie po połowie byli Polakami i Niemcami.
***
załogę statku stanowiło małżeństwo. Niemka zainteresowała się moją opalenizną i oferowała nawet krem do posmarowania. Uprzejmie podziękowałem. Ale później wygłosiła krytyczny komentarz na temat zakurzenia mojego roweru... Wytłumaczyłem, że jestem już tydzień w podróży...
***
Na początku niemieckie drogi rowerowe zrobiły na mnie duże wrażenie. Wyasfaltowane, oznaczone dużymi tablicami, tak, że nie sposób zabłądzić. Później nawierzchnia, po jakiej były one prowadzone, była różna. Czasami były to asfalty, innym razem kostka brukowa albo drogi gruntowe. Wiedziony szlakiem wjechałem na teren parku narodowego (?). Pełno ptactwa, dzikie gęsi z pislakami przecinały drogę i w ogóle nie bały się ludzi. Trochę kontrastowały z tym widokiem martwe drzewa, uśmiercone przez odchody wydalane przez kormorany.
***
Od razu rzucał się w oczy inny stosunek kierowców do rowerzystów. Ci pierwsi zachowywali większą ostrożność i kulturę. Czasami czułem się dziwnie, gdy kierowca zatrzymywał się dwadzieścia metrów przede mną i czekał aż przejadę. Dopiero wtedy skręcał. Nie nawykłem do takiego traktowania, więc czułem się trochę dziwnie. :D
***
Przejazd przez Ankalm był trochę ciężki z powodu remontów. Całe centrum miasta było rozkopane.
***
Wracałem do Polski i trochę się spieszyłem. Drogi rowerowe, które na początku zachwycały, zaczęły jednak trochę irytować. Wszystko przez fakt, że nie biegły najkrótszą trasą między miastami, tylko były poprowadzone zygzakami między lokalnymi atrakcjami, przez co trzeba było nadrabiać wiele kilometrów. W pewnym momencie porzuciłem szlak i wróciłem na główną szosę. Miałem dość kluczenia po polach i chciałem jak najszybciej dojechać do granicy.
***
Dojechałem do Świnoujścia, które okazało się zaskakująco duże. Osiedle z jedenastopiętrowymi blokami, z dużej płyty, można by pomylić z jakimś osiedlem, np. w Warszawie. Przeżyłem tu też małe deja vu. Miałem wrażenie, że cofnąłem się piętnaście lat wstecz i znalazłem na stadionie dziesięciolecia w Warszawie. Obskurne budki, budki szczęki a nawet łóżka polowe. Wszędzie napisy zigaretten...
***
Drugi raz przepłynąłem się w tym dniu statkiem, tym razem bezpłatnie promem. Napotkałem słynne dziki, które przed przeprawą podchodzą do ludzi po jedzenie. Raz takiego zwierzaka minąłem w odległości jednego metra. Były zaskakująco chude jak na taki sposób zdobywania pożywienia. W moim wyobrażeniu powinny być bardziej spasione. :)
***
Wjechałem na krajową dziesiątkę. Od razu jechało się raźniej. Swojsko. :D. Droga miała solidne pobocze (na niemieckich tego nie uświadczyłem) i wiedziałem, że wiedzie prosto do obranego celu. Tego dnia, po polskiej stronie, spotkałem kilku sakwiarzy (zarówno Polaków jak i Niemców).
***
Rozbiłem się na polu namiotowym w Wisełce. Nazwa pasuje raczej do miejscowości w górach niż zachodniego wybrzeża. Taka ciekawostka.
***
Przed Nowym Warpnem
Poniżej na kilku zdjęciach Nowe Warpno.Ueckermunde.
Na szlaku.
Ankalm:
Kierujemy się w stronę Świnoujścia.
Granica
Międzyzdroje.
Kategoria Ponad 100km jednego dnia, Sakwy